Do brzydoty

O Brzydoto! Twa ohyda
Zmraża serca, skręca flaki,
Na wymioty wszystkim zbiera
I jeży na karku kłaki.

Pomimo swej obleśności,
To sposobność masz łagodną,
Jednak trupio zgniły uśmiech
Ma skuteczność niezawodną.

Tak odpychasz, i odstraszasz,
Budząc wstręt we wszystkich członkach,
Muzykę z "Psychozy" grając
Na nerwów drżących postronkach.

Twe serduszko tak mięciutkie,
Przepleśniałe aż do kości,
Wiecznie pozostanie smutne.
Obca mu słodycz miłości.

Taki już los maszkaronów,
Gdzieś na gzymsach przycupniętych,
Strasznych z zewnątrz, pięknych w środku.
Na skraj bytu odepchniętych.