Two tears

Mystic two tears in a glass.
Near window. Near thorn.
There is no one close like us.
Never were. But will be born.

A Ty?

Gdyby świat zakręcić kołem,
Zamieniając górę z dołem,
By rzecz można z doświadczenia
Jaki smak mają marzenia,
Zakręcisz? Ten jeden raz?
Myśl niespiesznie. Mamy czas...

. . .

Cokolwiek się stanie
Ty jesteś wiecznością.
Oazą spokoju
I nieskończonością.
Ogromem wszechświata.
Wszechstronnością nieba.
By w każdej sytuacji,
Było tak jak trzeba!!!

. . .

Gdy noc zastąpi świt
Serca ostatni bit,
Razem z ostatnią łzą,
Przeminą. Tak jak są.
Nieznacznie
I ulotnie.
Zapominani bezpowrotnie.

Falowanie

Ptaki nocy odleciały
Zostawiając nagi świt.
Nim nadejdzie blask poranka
Żywym nie zostanie nikt.

To co było już przepadło.
Nie powróci co minęło.
Gwiazdy, księżyc i aksamit
Razem z mrokiem diabli wzięło.

Jeno pustka pozostała,
Niestrudzona w zawieszeniu.
Oczekując blasku słońca,
Rozmarzona w zapomnieniu.

Ostatni zachód słońca na najdalszym krańcu świata

Sam. Na końcu świata,
Nie mówiąc nic nikomu,
W butelkę schowam list,
By wysłać go do domu.

List ten mi jest wyjątkowy.
Jedną krwii kroplą spisany.
W treści są tylko dwa słowa.
I guzik. Ciut obłamany.

Morze mym listonoszem.
Wiatr, to skrzynka pocztowa.
W nich ma ostatnia nadzieja,
Oraz zaklęte dwa słowa.

Burza

Wyciągnij dłoń. Chwyć wiatru toń.
Następnie pomyśl o burzy.
Gdy chciała będzie, wtedy nadejdzie.
Bo burza nikomu nie służy.

Lecz kiedy nastanie, niespodziewanie,
W swym majestacie potęgi.
Dla ciebie właśnie błyśnie i zgaśnie
Obnosząc wszystkie swe wdzięki.

Więc unieś dłoń na wiatru toń.
Wyszeptaj swe pragnienie burzy.
Wypełnij serce nadzieją. I czekaj.
Bo burza nikomu nie służy.

Powiew wiosny

Oto pierwszy powiew wiosny.
Jakże rześki. Jak radosny.
Jak promienny i beztroski.
Miły. Śliczny. Słowem - boski.

Kusi chmurką. Słonkiem nęci,
By pogrzebać w niepamięci
Śniegu oraz deszczu słoty
Grypę, katar i suchoty.

Mimo szczerej chęci wiosny
Pierwszy powiew, tak radosny,
Kończy z zasmarkanym nosem.
Oczekując dalszych wiosen.