Kawiarnia pod Wyrwiduszą

Przyszła Śmierć do kawiarni.
Grzecznie w kąciku usiadła.
Dzbanek herbaty wypiła.
Pół placka z jabłkami zjadła.

Patrzyła w zadumie za okno.
Na deszczem ulice zalane.
Na ludzi goniących za niczym.
Na buty ich zachlapane.

Przyszedłem, jak zwykle, spóźniony.
Śmierci już nie zastałem.
Przy niedopitej herbacie
Usiadłem. I zapłakałem.