W moim mieście niepamięci
Spaceruję uliczkami.
O bruk dobrych szczerych chęci,
Stukam kopyt obcasami.
W moim mieście niepamięci
Są sami zwyczajni ludzie.
Wyginęli wszyscy święci,
Wytępieni w wielkim trudzie.
W moim mieście niepamięci
Nikt nie mieszka bez przyczyny.
Wszyscy tutaj są przeklęci.
Z winą, albo i bez winy.
W moim mieście niepamięci
Boga nikt już nie pamięta.
Na idiotów wystrychnięci
Zniszczyliśmy wszystkie święta.
W moim mieście niepamięci
Dni płyną szarymi strugami.
Ludzie z marzeń swych wyschnięci
Palą dziecinnymi snami.
W moim mieście niepamięci
Nikt nie żyje z własnej woli.
Zapomniani i zaschnięci,
Wolni w klatce swej niewoli.